Translate

środa, 26 listopada 2014

nowy Spring Plate, a w nim... mój jarmuż

Wiem, że u Was jesień zagościła na dobre.
Mroźne poranki, kolorowe liście, mgła, duże ilości mgły, no i te wszystkie jesienne polskie potrawy.... konfitura wiśniowa mojej mamy, sok z agrestu także jej, grzane piwo w zaprzyjaźnionej knajpce w Krakowie....
Czasami naprawdę zdarza mi się zatęsknić za polską jesienią,
polskim październikiem,
listopadem...


A gdy u Was jesień, u mnie wiosna,
lub nawet lato...

I mimo, że za oknem temperatura dochodzi do 30 stopni, czy nawet te 30 stopni grubo przekracza,
z ogromną przyjemnością przygotowywałam JESIENNĄ sesję i przepisy do nowego numeru Spring Plate. 


Mam nadzieję, że mój lekki jak na jesień jarmuż, przypadnie Wam do gustu.
W Australii jest szalenie popularny,
A w Polsce właśnie zaczyna się na niego sezon.

Nowy numer Spring Plate TUTAJ >>

Miłego!

piątek, 7 listopada 2014

Pure cream of Green Pea / Krem z zielonego groszku

Do you have this kind of moments? No desire to cook?
So I had just this week. Lack of time, but most of all desire.
For three days suborder I reached into the freezer, I stretched out the green peas.
And in a small saucepan with a tablespoon of olive oil, fried onion, garlic, and add a peas (about a cup), flooded a water (about two cups), add to taste salt, pepper, bay leaf, rosemary... after 10 minutes I treated blender and I had a delicious lunch - Cream of green peas. Once with a half an avocado (just because was half from breakfast), once with fresh chilli - spicy (because chilli never missing in my kitchen), once just with cracker.


Macie tak czasem? Brak chęci na gotowanie?
Jak miałam tak w tym tygodniu. Brak czasu, ale chęci przede wszystkim.
Przez trzy dni podrząd sięgałam do zamrażalnika po zielony groszek.
I w niedużym garnku na łyżce oliwy podsmażałam cebulę, czosnek, dorzucałam ów groszek (około szklanki), zalewałam wodą (około dwie szklanki), doprawiłam do smaku solą, pieprzem, liściem laurowym, rozmarynem... po 10 minutach traktowałam blenderem i miałam pyszny lunch -
krem z zielonego groszku. Raz z dodatkiem pół awokado (bo akurat połowa została ze śniadania), raz ze świeżym chilli na ostro (bo chilli nigdy nie brakuje w mojej kuchni), raz od tak po prostu z krakersem.