Translate

środa, 28 marca 2012

wiosenne zawijaki

Chciałabym tak po prostu zawinąć zielone liście,
pierwsze przebiśniegi,
pięć promieni słońca, które budzą o poranku,
bardzo wysoką temperaturę,
pogodę ducha,
Twój uśmiech,
wiosenny wiatr, który podczas jazdy na rowerze, wkrada się we włosy,
radość,
ochotę i śpiew...
chciałabym to wszystko razem zawinąć i rozkoszować się takim uroczym miksem przez cały rok...



na pocieszenie smakowy wiosenny zawijaniec, którego każdy kęs przywołuje u mnie właśnie te przebiśniegi, te zielone liście, promienie słońca, wiatr, radość i wiosenną ochotę na... dzień :)

wiosenne zawijaki

zewnątrz: pełnoziarniste tortille



sos „lekko pomidorowy”: blendujemy jednego pomidora, dużą łyżkę oliwy z oliwek, dużą łyżkę ciemnego octu winnego, łyżeczkę musztardy, dwa ząbki czosnku, świeżo mielony pieprz i sól


środek (farsz): na patelni podsmażamy cebulkę, dodajemy pocięte na niewielkie kawałki kurczaka (zamarynowanego wcześniej w sosie sojowym), startą na grubych oczkach dużą marchew, garść fasolki szparagowej, chwilkę dusimy, podlewamy połową sosu „lekko pomidorowego” i na koniec dodajemy wcześniej ugotowaną zieloną soczewicę. Doprawiamy chilli, bazylią, pieprzem... (czym lubimy na wiosnę…).
Tak przygotowany farsz nakładamy na posmarowaną sosem tortillę dodajemy świeżą cebulę, pomidor i kapustę pekińską.


Całość zawijamy i rozkoszujemy się każdym kęsem...

środa, 21 marca 2012

pierwszy dzień wiosny = ostatni dzień zimy

pierwszy dzień wiosny...
ostatni dzień zimy...
śniegu po pas
7 rano pożywne śniadanie
góry
radość
przyjemne zmęczenie
wieczorem
bardzo gorąca kolacja i...
...grzaniec

Pożywne górskie śniadanie

żółta pasta z grochu z kuminem i kardamonem oraz czerwona pasta z papryki

kasza manna z jagodami

Ostatni dzień zimy i metr śniegu...


Zimę w tym roku miałam przyjemność pożegnać w bardzo śnieżnych Bieszczadach. Górskie powietrze pomogło zregenerować siły, nabrać dystansu, zachłysnąć się codziennością, głęboko odechnąć...
Piękne towarzystwo dotrzymywało kroku, rozbawiało dowcipem, w rozmowie, skłaniało do głębokiej  refleksji.

dziękuje za TAKI koniec zimy

teraz czas na nowe, na zmiany, na wiosnę...

Pierwszy dzień wiosny...

środa, 14 marca 2012

popękane, rozpękane...


Już nie pamiętam kiedy i gdzie urzekł mnie wygląd tych popękanych słodkich uciech... 


Ja już tak mam, że lubię bardziej popękane- niż w całości, 
odchodzące - niż pięknie się zlepiające, 
róg, kraniec, 
początek i koniec- niż sam środek (dla mnie wcale nie najpyszniejszy) 
lubię niedoskonałości, wady, śmieszności, oderwania od ideału, pstryczki w nos, niespodziewane ... 
więc chyba dlatego chocolate crinkles 
zaciekawiło, 
rozbawiło mnie do reszty... tak, że uczyniłam z nich popękanymi kropkami nad i popołudniowej weekendowej kawy :)

Oryginalny przepis na chocolate crinkles, który mnie zainspirował pochodzi stąd, dziękuje :)

... a to moja lekka modyfikacja :)



szklanka mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
pół szklanki kakao
1/4 szklanki cukru
szczypta soli
1/3 szklanki oleju
2 duże jajka
do ozdobienia ciastek- cukier puder

W misce wymieszałam suche składniki- oprócz cukru (po kolei: mąkę, proszek do pieczenia, sól, kakao)
w drugiej misce zmiksowałam olej z cukrem, po chwilce dodałam jaja- całość ubiłam. Do płynnej masy jajecznej, dodałam suche składniki całość wmieszałam mikserem- nie za długo (po prostu, do połączenia się składników). Następnie miskę z całością dajemy na co najmniej 3 godziny do lodówki- bardzo ważne! Po upływie minimum 3 godzin, wyciągnęłam z lodówki i masę formowałam w kulki wielkości różnej (jak wychodziły- uwierzcie formowanie w kulki nie należało do przyjemnych czynności) wielkość kulek miała być  zbliżona do orzecha włoskiego... Uformowane kulki obtaczałam w cukrze pudrze. Dopiero takie oblepione białym puchem ułożyłam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piekłam ok 13 minut- nie dłużej w temp. 170 st C.



Ps. Pięknie pękają



środa, 7 marca 2012

Śniadanie minimalne


Ze skrawków zeszłego tygodnia coś w nas zostało...

Z poniedziałku to, że wspaniale budzić się z promieniami słońca na twarzy, 
z wtorku to, że uśmiech niekiedy jest wart więcej niż tysiące słów,
ze środy cytat, fragment gazety i długi dialog na ten temat,
czwartek przyniósł słodki smak...
piątek gorzki...
sobota kwiaty…
niedziela śniadanie minimalne (nie)codzienne